poniedziałek, 25 lutego 2008

No tak, dzisiaj poniedziałek. Trochę mi głupio, że swoje postanowienie złamałam już po jednym tygodniu, jednakże choroba robi swoje. ;) Od tego tygodnia mam nadzieję, że wszystko pójdzie dobrze.

Ciągnąc dalej temat eko:

Ekoblogia [ekoblogia.pl]

Bardzo ciekawy blogoserwis zajmujący się nowinkami ze sceny ekologicznej. Dostarcza informacji o ciekawych produktach wykorzystujących alternatywne źródła energii (lampa na grawitację czy... wibrator) oraz o nietypowych pomysłach na jej zdobywanie (drzwi obrotowe czy nanocząstki w ubraniu). Do tego wiadomości ze świata, prawo odnośnie ochrony środowiska, recykling, kopalnia pomysłow, oraz jeszcze kilka innych zakresów tematycznych - i mamy bardzo fajny serwis.

Jedynym minusem jest, według mnie, niedostateczny poziom stylistyczny niektórych tekstów. Wypadałoby nieco umiejętności podszlifować, czasami bywa to irytujące. Nie jest to jednak coś strasznego i wierzę, że wraz z dalszym rozwojem ekoblogii sytuacja będzie się poprawiać. :)

sobota, 16 lutego 2008

Delfinoterapia, część druga.

Pod linkiem poniżej znajduje się ulotka o delfinoterapii, która wywołała niezłe poruszenie w poście wcześniej. Wprowadzone jest kilka zmian oraz druga strona. Jeśli ktoś chciałby skorzystać - droga wolna.

czwartek, 7 lutego 2008

Zakochaj się w delfinie... i zamęcz go na śmierć.

Dla wszystkich z okazji imprezy w Radiu Luksemburg (16.02) mały quiz z nagrodami, przygotowany specjalnie przez Warsaw Vegans:


DELFINOTERAPIA to:


a. mistyczne przeżycie, pozwalające na bezpośredni kontakt z naturą

b. szansa na poprawę życia wielu rodzin dotkniętych autyzmem

c. ochrona zagrożonego gatunku, jakim jest delfin

d. nieporozumienie wynikające z chęci zysku


jeśli wybrałeś/aś odpowiedź a:

Pomyśl raz jeszcze: czy to na pewno kontakt „z naturą”? Betonowy basen, 15 x 15 metrów. W środku kilkanaście osób, instruktorzy i delfin(y). Te ostatnie porządnie zestresowane z powodu: warunków, w których się znalazły, i które są dalekie od ich naturalnego środowiska; ilości osób, które ich dotykają. W betonowym basenie delfiny nie mogą realizować zachowań właściwych dla swojego gatunku, takich jak echolokacja czy przepływanie ponad stu kilometrów dziennie. To żaden „bezpośredni kontakt z naturą”. To jej wypaczanie oraz znęcanie się nad zwierzętami.


jeśli wybrałeś/aś odpowiedź b:

To znaczy, że nie wiesz, że skuteczność delfinoterapii nigdy nie została dowiedziona naukowo. Oczywiście, tego typu relaksujące dla dzieci przeżycie powoduje tymczasową poprawę, jednak po pewnym czasie wszystko wraca do normy. Weź również pod uwagę to, że relacje o rzekomych znacznych polepszeniach u dzieci pochodzą od zdesperowanych rodziców, którzy próbowali wielu sposobów na ratowanie dziecka i wierzą bardzo mocno, że tym razem na pewno odnaleźli cudowne lekarstwo.


jeśli wybrałeś/aś odpowiedź c:

To naprawdę nie mamy pojęcia, skąd u Ciebie tego typu informacje. Wyławianie delfinów to niezły biznes, a cena jednego schwytanego do delfinoterapii ssaka osiągać może dziesiątki tysięcy dolarów. Przy okazji tego typu polowań (np. w Japonii) wiele delfinów jest zabijanych. Nikt nie myśli o ochronie gatunku – wszyscy o pieniądzach. Idziemy dalej: żyjący na wolności delfin ma szansę przeżyć do 50 lat. W niewoli – maksymalnie kilkanaście. Podobnie jak u zwierząt przetrzymywanych w zoo – delfiny praktycznie się nie rozmnażają. I perełka na koniec: szkolenie na delfinoterapeutę przeżywa 10-20% delfinów.


jeśli wybrałeś/aś odpowiedź d:

Masz absolutną rację! Na delfinoterapii można nieźle zarobić, sprzedając to pod otoczką „powrotu do natury” czy „rewolucyjnej metody rehabilitacyjnej”, równocześnie mając sobie za nic los delfinów, zarówno jako jednostek, jak i jako gatunku. Z jednej strony, uważamy delfiny za bardzo rozwinięte i inteligentne jednostki, a z drugiej robimy z nich błazenadę, każąc błagać o smakołyki robiąc fikołki.

Gratulujemy, wygrałeś/aś spokojne sumienie.


Pozdrawiamy,

Warsaw Vegans

warsawvegans[@]o2.pl


Krótko: genialne!

PAP pisze, że w pięćdziesięciu autobusach miejskich w Białymstoku reklamy ustąpiły miejsca dziełom sztuki.

W tzw. autoboksach, czyli ramkach zwykle przeznaczanych na reklamy, zostały umieszczone wiersze, fragmenty prozy, reprodukcje współczesnego malarstwa. Nietypowa inicjatywa Komunalnego Przedsiębiorstwa Komunikacji Miejskiej w Białymstoku ma służyć promocji literatury i sztuki.

Prezes KPKM Dariusz Ciszewski poinformował, że pomysł podpatrzono w Londynie, gdzie funkcjonuje już dwie dekady. – „Liczba potencjalnych odbiorców jest ogromna – każdego dnia białostockimi autobusami miejskimi jeżdżą tysiące osób. Średni czas podróży – to ok. 20 minut” – powiedział o „swojej” akcji.

Prezentację dzieł artystycznych rozpoczęto od twórców z regionu (np. wierszy Wiesława Kazaneckiego), w dalszej kolejności pasażerom będą przybliżani twórcy światowi, ale także np. zwycięzcy konkursów szkolnych. Doborem prac, które znajdą się w autoboksach, zajmują się pracownicy Galerii Arsenał i Książnicy Podlaskiej w Białymstoku.


Skopiowane z: Obywatel.org.pl

poniedziałek, 4 lutego 2008

Lubię poniedziałki!

Ponieważ często wpadam na całkiem ciekawe strony, postanowiłam zacząć regularnie dzielić się moimi odkryciami z nieświadomą ich istnienia resztą świata. Od tej pory raz w tygodniu, w poniedziałek, postaram się ukazać coś interesującego i wartego zauważenia.

W tym tygodniu z mocnym zielonym zacięciem, i częściowo (niestety) po angielsku.

Greenwashing Index: http://www.greenwashingindex.com/

Definicja greenwash z Wikipedii. W dużym skrócie oznacza to wciskanie konsumentom kitu, że reklamowany produkt jest naprawdę, naprawdę, NAPRAWDĘ pro-eko, chociaż w rzeczywistości jest zupełnie odwrotnie.

Po to właśnie powstało Greenwashing Index: aby uświadamiać ludziom, które firmy próbują rzeczony kit wciskać. Serwis jak na web 2.0 przystało tworzony jest przez użytkowników - oni wrzucają znalezione przez siebie reklamy (głównie rynek amerykański), komentują je oraz oceniają stopień wciskania kitu. Ocena jest przy tym bardziej złożona niż np. na YouTube, bo bierze pod uwagę szereg aspektów reklam i nadaje im wartości z przedziału 1-5, gdzie im większa liczba, tym większy poziom greenwashing: wprowadzanie w błąd słowami, stroną wizualną, obiecanki odnośnie ekologii, które są nieprawdziwe albo niemożliwe do udowodnienia, pomijanie pewnych faktów w celu zwiększenia potencjału ekologicznego.

Na tą chwilę na stronie widnieje 50 reklam. Widzę w niej potencjał. Bycie zielonym robi się modne - to dobrze, o ile nie zostaje wykorzystywane jako tani chwyt marketingowy.


Ho::lo: http://ho-lo.pl

Znalazłam ich w jakimś komentarzu na groszkach (ble!) i wygoglowałam. W nich się nie da nie zakochać! Ho::lo to ludzie szyjący torby, portfele, nesesery, i tak dalej, ze zużytych banerów czy plandek reklamowych! Każdy produkt jest unikalny, każdy jest recyclingiem (upcycling, hihi). Ceny ze średnio-wyższej półki, ale według mnie naprawdę warto się nad nimi zastanowić przy następnym wyborze torby podróżnej. Ja na pewno tak zrobię. Gdy uznam, że potrzebuję nowej, oczywiście. :)