środa, 4 lipca 2007

Anarchia kwitnąca na zielono!

Kolektyw warsaw vegans prezentuje



Kolektyw Warsaw Vegans prezentuje cykl warsztatów, spoken wordów dotyczących działań lokalnych, zielonego anarchizmu i miejskiego ogrodnictwa.

W założeniach całego przedsięwzięcia leży pokazanie bardziej holistycznego podejścia do polityki i anarchizmu, promocja działań na szczeblu lokalnym i zaprezentowanie mało znanego w naszym kraju zjawiska miejskiego ogrodnictwa jako przykładu takiej działalności.

Na warsztatach dotyczących miejskiego ogrodnictwa będziemy przybliżać różne podejścia do tego zjawiska, postaramy sie ukazać całą tą zajawkę od strony praktycznej, i udzielić możliwie wielu rad i odpowiedzi na ewentualne pytania, wszystko to będzie podparte merytoryką na papierze dostepną dla wszystkich.

Zapraszamy serdecznie!

Kiedy: 4.07.2007, godz. 18:00
Gdzie: TORUŃ, Przestrzeń Alternatywna LaLucza, ul.Podmurna 30/4

Kiedy: 13.07.2007, godz. 18:00
Gdzie: WROCŁAW, Centrum Inicjatyw Niezależnych, ul. Żeromskiego 82a

Kiedy: ?
Gdzie: Bratysława

Kiedy: ?
Gdzie: Wiedeń

Kiedy: ?
Gdzie: Praga

Kiedy: ? (między 20 a 25 lipca)
Gdzie: Krzeszowice

Kiedy: ? (między 22 a 25 lipca)
Gdzie: Łódź

Szczegóły odnośnie miast, gdzie data nie jest jeszcze sprecyzowana, pojawią się niedługo.


+++++

No, to cały lipiec mnie nie będzie. :) Miłych wakacji wszystkim, i do zobaczenia.

Wolne tłumaczenie. Coś nad czym dużo ostatnio myślałam.

AKCJA BEZPOŚREDNIA – Czym jest...

Nie traktuj tego jak podręcznik akcji bezpośredniej. Nie jest to wyłączny zbiór wskazówek na ten temat, zbiorów jest tysiące - każda książka ogrodnicza to poradnik akcji bezpośredniej, tak samo jak każda książka kucharska. Każda akcja, która omija przepisy, reprezentantów, władzę w celu dojścia do celu, to akcja bezpośrednia. W społeczeństwie, w którym moc polityczna, kapitał ekonomiczny i kontrola społeczna są scentralizowane w rękach elity, delikatnie mówiąc zniechęca się do pewnych form działań bezpośrednich. Tekst ten dotyczy właśnie ich, i skierowany jest do każdego, kto chce odzyskać kontrolę nad własnym życiem i przyjąć odpowiedzialność za swój udział w decydowaniu o losach ludzkości.

Dla cywila urodzonego w niewoli i wychowanego na spektaklu i poddaństwie działania bezpośrednie zmieniają wszystko. Rankowi, w którym wstaje i postanawia wcielić swój plan w życie, przyświeca zupełnie inne słońce - jeśli był w stanie spać w ogóle - a jego ciało, wyczulone na każdy szczegół otaczającego go świata, zawiera w sobie siłę potrzebną do jego zmian. Odnajduje w swoich towarzyszach dar ogromnej odwagi i pomysłowości. Wspólnie wkraczają na obcą ziemię, gdzie nikt nie jest w stanie przewidzieć wyników działania, ale wszystko jest możliwe i liczy się każda minuta.

Akcja bezpośrednia a przedstawicielstwo

Działanie bezpośrednie oznacza bezpośrednie zaspokajanie potrzeb zamiast polegania na przedstawicielach lub wybierania spośród z góry zarządzonych możliwości. Współcześnie termin ten odnosi się głównie do wykorzystywania nielegalnych technik protestu w celu wymuszenia decyzji na rządach i korporacjach - u podstaw nie różni się to zbytnio od głosowania czy prowadzenia kampanii; z tą różnicą, że akcje tego typu usuwają wszelkich pośredników i rozwiązują problemy bez mediatorów.

Potrzebujesz przykładów? Możesz przekazać pieniądze jakiejś organizacji charytatywnej, albo możesz sama zacząć lokalny oddział Jedzenia Zamiast Bomb i w ten sposób wykarmić siebie oraz innych głodnych ludzi. Możesz napisać pełen złości list do gazety, która nie zapewnia odpowiedniej uwagi tematom, które uważasz za bardzo ważne, albo możesz stworzyć własną gazetę. Możesz głosować na prezydenta miasta, który obiecuje rozpocząć nowy program pomocy bezdomnym, albo możesz zeskłotować nieużywane budynki i otworzyć je jako darmowe mieszkania dla każdego będącego w potrzebie. Możesz pisać listy do posłów z prośbą o zablokowanie projektu zezwalającego korporacjom na ścinanie drzew w wiekowych lasach, albo możesz - jeśli listy nie poskutkują - udać się do lasów i zapobiec wycince wspinając się na drzewa, blokując drogi, i niszcząc sprzęt.

Przeciwieństwem akcji bezpośredniej jest przedstawicielstwo. Istnieje wiele rodzajów "słów-przedstawicieli", służących reprezentowaniu idei i doświadczeń: widzowie telenowel pozwalają na to, aby ich własne nadzieje i obawy reprezentowane były przez nadzieje i obawy bohaterów; papież twierdzi, że reprezentuje Boga - ale najlepiej znanym przypadkiem reprezentowania jest współczesny system wyborczy. W tym społeczeństwie zachęca się nas myślenia, że głosowanie jest naszym głównym sposobem wpływania na rządzących i udział w społeczeństwie. Jednakże, czy ktoś głosuje na polityka wrzucając kartkę do urny wyborczej, banknotem na korporacyjny produkt, czy ubiorem na kulturę młodzieżową, głosowanie jest aktem odroczenia, w którym głosująca wybiera osobę lub system czy koncept mający reprezentować jej interesy. Jest to, mówiąc delikatnie, bardzo niesolidny i niewiarygodny sposób sprawowania władzy.

Porównajmy głosowanie z akcją bezpośrednią, w celu wyłuszczenia różnic między aktywnością z i bez pośredniczenia. Głosowanie to loteria: jeśli kandydat nie zostanie wybrany, cała energia włożona w popieranie go zostaje zmarnowana, jako że władza, jaka miała dostać się do jego rąk, idzie do kogoś innego. W przypadku akcji bezpośredniej możesz być pewna, że czyjaś praca przełoży się na realne rezultaty. Przynosi też coś, czego inna forma działania na pewno nie da - szacunek przeciwników.

Głosowanie skupia siłę całego społeczeństwa w rękach garstki jednostek; poprzez zwykłą siłę przyzwyczajenia, nie wspominając juz o innych wspomagaczach, wszyscy poza tą garstką utrzymywał są w pozycji zależności. W przypadku akcji bezpośredniej, ludzie wykorzystują własne zasoby i możliwości, odkrywając w trakcie czym one są, oraz jak wiele mogą osiągnąć.

Głosowanie zmusza wszystkich w ruchu do pogodzenia się z jedną platformą: koalicje walczą o kompromisy, każda z frakcji jest przekonana o tym, że jej rozwiązania są najlepsze i że to inni wszystko utrudniają nie zgadzając się z ich programem. Dużo energii marnuje się w trakcie tych dysput i wzajemnego obwiniania się. W przypadku akcji bezpośredniej ogólny konsensus nie jest wymagany: różne grupy przyjmują różne taktyki, zależnie od tego, w co wierzą i co jest dla nich wygodne, zwracając uwagę na wzajemne uzupełnianie wysiłków. Ludzie zajmujący się różnego rodzaju akcjami bezpośrednimi nie czują potrzeby sprzeczania się, chyba że naprawdę mają zupełnie przeciwne cele, lub gdy lata przyzwyczajenia do głosowania nauczyły ich walczyć z każdym, kto nie myśli tak samo, jak oni.

Konflikty związane z głosowaniem często odwracają uwagę od prawdziwych problemów, jako że ludzie gubią się w dramatyzmie walki partii, kandydatów, czy agend. W przypadku akcji bezpośredniej w centrum uwagi znajdują się ważne kwestie, każdej poświęcona jest uwaga i często znajduje się rozwiązanie.

Głosowanie możliwe jest tylko wtedy, kiedy nadchodzi czas wyborów, podczas gdy działania bezpośrednie mogą zostać przeprowadzone kiedykolwiek. Głosowanie przydatne jest tylko w przypadku odnoszenia się do tematów, które znajdują się obecnie na topie, podczas gdy akcja bezpośrednia dotyczyć może każdego aspektu twojego życia, w której części świata byś nie żyła. Akcja bezpośrednia jest bardziej ekonomiczna, niż głosowanie, prowadzenie kampanii czy zabieganie o głosy: jednostka osiągnie jednym banknotem cel, jaki kosztowałby kolektyw dziesięć takich banknotów, ngo - sto banknotów, korporację - tysiąc, a ministerstwo - dziesięć tysięcy.

Głosowanie czci się jako manifestację naszej domniemanej wolności. Nie jest to jednak wolność - wolność polega na samodzielnym określeniu, jakie masz w ogóle wybory, a nie decydowaniu pomiędzy Pepsi a Coca-Colą. Akcja bezpośrednia to prawdziwa rzecz: ty układasz plan, ty tworzysz opcje, możliwościom nie ma końca.

...I do czego się przydaje.

Akcja bezpośrednia nie musi być popularna, aby przynosić efekty. Sednem akcji jest akcja sama w sobie, a nie zastanawianie się nad opinią publiczną lub reakcją mediów. Ludzie wychowani w monokulturze demokratycznej zakładają, że głosowanie to alfa i omega uczestniczenia w społeczeństwie, i na tej podstawie uważają, że jedynym celem każdej formy aktywności politycznej jest przekonanie innych do jakiejś racji w celu zebrania grona wyborców. wynikiem tego jest niemożliwość dostrzeżenia bogatej różnorodności ról, jakie może spełniać działanie bezpośrednie. Ludzie tego pokroju są zawsze pierwsi w wyłuszczaniu negatywnego wpływu graffiti na publiczny wizerunek "Ruchu", lub jak indywidualne projekty artystyczne nie są stosowne do potrzeb Ludzi. Pomoc w "nawracaniu mas" jest tylko jedną z funkcji akcji bezpośredniej. Oto kilka innych.

Działanie bezpośrednie może najzwyczajniej rozwiązać jednostkowy problem: domownicy potrzebują jeść, więc jedzenie się uprawia, odzyskuje ze śmietników, lub kradnie; jakąś reklamę uznano za obraźliwą - jest więc usunięta lub "dostosowana"; grupa przyjaciół chce dowiedzieć się więcej o literaturze latynoamerykańskiej, powstaje więc kółko czytelnicze. Akcja bezpośrednia może być sposobem na wkład w społeczeństwo małej grupy: ludzie powinni się dowiedzieć o tym, że w okolicy grasuje gwałciciel, tworzy się więc i rozprowadza ulotki; policja nie spełnia swoich obowiązków (lub robi to aż zbyt gorliwie), powstaje więc program społecznej kontroli policjantów. Działania bezpośrednie to okazja dla małych grup na naukę współpracy w większej sieci: gospodarz nie zgadza się na remont czyjegoś mieszkania, więc inni mieszkańcy organizują strajk czynszowy.

Akcja bezpośrednia może służyć zmianie nastrojów społecznych całego narodu, ale może być również skierowana w małą, specyficzną grupę, na którą łatwiej wpłynąć: uliczne graffiti pewnie nie zostanie poważnie wzięte pod uwagę przez dorosłych z klasy średniej, ale część ich dzieci na pewno spojrzy na to jak na objawienie. Akcja bezpośrednia może być również wycelowana w korzyści odizolowanych jednostek raczej niż w mainstream: plakat ze sloganem "SZKODA ŻE BETON NIE MOŻE PŁONĄĆ" pewnie nie zostanie powszechnie doceniony, ale pomoże to innym, podzielającym tą opinię, poczuć, że nie są osamotnieni czy szaleni; może ich również zainspirować do przetworzenia cichego żalu w ekspresywne projekty.

Działania bezpośrednie mogą postawić na widoku grupę lub perspektywę, które w inny sposób nie miałyby możliwości na bycie dostrzeżonym; mogą również podkreślić możliwość istnienia punktu widzenia, który sprzeczny jest z ideami rządzących: wkładka w gazetę przekaże informacje, jakich mainstreamowe media na pewno nie będą chciały; w ten sam sposób rozbite korporacyjne szyby udowadniają, że nie każdy jest szczęśliwy żyjąc w systemie kapitalistycznym. Akcja bezpośrednia może podkreślić że realia, które wydają się niemożliwe do uniknięcia, są faktycznie możliwe do zmienienia: nielegalna impreza uliczna przemieniająca ulicę handlową w darmową przestrzeń imprezową udowadnia, że funkcja jakiejkolwiek przestrzeni jest do negocjowania. Działania bezpośrednie mogą uczynić życie mniej przewidywalnym, bardziej ekscytującym lub chociażby humorystycznym, zarówno dla uczestników, jak i widzów. Kiedy biznes jest, jak zwykle, uciskający i depresywny, zwykłe przerwanie go jest przysługa dla wszystkich.

Popularna czy nie, akcja bezpośrednia pozwala na przetrwanie ważnych idei w wiadomościach czy prywatnych rozmowach: sabotaż ekologicznie destrukcyjnej tamy może wywołać dyskusję o jej efektach, i nieważne jest w tym momencie czy ludzie popierają sam sabotaż. Działanie bezpośrednie może zadziałać jako forma nacisku politycznego czy społecznego: w latach osiemdziesiątych holenderscy skłotersi skazani na eksmisję zademonstrowali swoją siłę bezpośrednią kampanią wandalizmu, dzięki której Amsterdam przegrał możliwość hostowania Igrzysk Olimpijskich, i zyskali w ten sposób przewagę w targowaniu się z miastem o swoje domy. Akcja bezpośrednia może działać jak czynnik odstraszający: po demonstracjach w trakcie szczytu WTO w Seattle, jedynym państwem, które odważyło się organizować następny szczyt, był Katar. Ludzie, którzy w innych sytuacjach być może nie sprzeciwialiby się głośno wojennym poczynaniom swojego rządu mogą zacząć jeśli wiedzą, że wojna rozpocznie masowe demonstracje, które sparaliżują przemysł i namieszają w życiu codziennym.

Działania bezpośrednie mogą utrudniać korporacyjne nadużycia doprowadzając do strat finansowych: aktywiści walczący o prawa zwierząt doprowadzili kilka ferm futrzarskich do bankructwa przy pomocy wandalizmu, blokowania czy pikietowania. Mogą skompromitować czy unieszkodliwić niegodziwe organizacje, ukazując publice ich związek z przemocą i kłopotami: jeśli za każdym razem spotkanie grupy rasistowskiej kończy się zamieszkami ulicznymi, żadne miasto nie będzie skore wydać im pozwolenia na otwarte spotkania. Akcja bezpośrednia może polaryzować relację między przeciwnikami: jeśli ktoś nie potrafi przekonać, lub chociaż koegzystować ze swoimi adwersarzami, kampania oparta na prowokacji i wtrącaniu się może doprowadzić ich do paranoicznego ekstremizmu, który kompletnie ich wyalienuje.

Działania bezpośrednie mogą kreować nastroje: jeśli przez cały tydzień przed jakimś szczytem na mieście ukazują się w różnych miejscach banery a pirackie stacje radiowe szaleją, wszyscy uwierzą, że demonstracja w trakcie szczytu będzie historyczna - i to właśnie przekonanie uczyni ją taką. Mogą zademonstrować taktyki, jakie inni dostosują do własnych celów; przez lata taktyki te będą tyczyć się jakiejś mniejszości, dopóki nagle kryzys nie zacznie dotyczyć wszystkich. A kiedy to się zdarzy, fakt, że niektórzy mają już wprawę w takich działaniach, będzie zaletą dla wszystkich

Działania bezpośrednie mogą ocalić życie i zwrócić ludziom, którzy są w nie zaangażowani, ich godność oraz możliwość bezpośredniej konfrontacji z niesprawiedliwością, jak w przypadku akcji ALFu. Mogą stanowić najlepszą formę terapii, pomagając uczestnikom pokonać uczucie znudzenia, bezradności, i impotencji. Jeśli ktoś nic nie robi, wszystko wydaje się niemożliwe; gdy tylko w coś się zaangażuje, łatwiej wyobrazić sobie wszystkie możliwości oraz okazje.

Akcja bezpośrednia oferuje możliwość przetworzenia przekonań i życzeń jednostki w bezpośrednie doświadczenia. Nie myśl o tym, nie mów o tym, nie narzekaj - zrób to! Działania bezpośrednie pozwalają wykształcić w sobie zdrowy nawyk działania zamiast obserwowania. W tym pasywnym, spolaryzowanym społeczeństwie, bardzo potrzebujemy dobrze odżywiać nasze nawyki zaangażowania i uczestniczenia.

PROPAGANDA POPRZEZ UCZYNKI!

Pomoc wzajemna i zaangażowanie społeczne

Ktokolwiek, kto ma wprawę w działaniach bezpośrednich, potrafi zyskiwać bardzo dużo dzieląc się tym z innymi. Jest to przeciwność "nawracania" ludzi: oznacza to, że ludzie sami zdobywają moc, a nie zamieniają się w kogoś innego. Im bardziej uzdolniona każda jednostka czy grupa, tym więcej może zaoferować sobie i innym. Szerzenie umiejętności powiązanych z akcją bezpośrednią sprzyja pomocy wzajemnej oraz umniejsza hierarchię i ucisk: kiedy ludzie są równo poinformowani, wyposażeni, i potrafią podjąć inicjatywy, mają więcej możliwości w nauce o współpracy, a wolność i równość to naturalny rezultat.

Wobec tego, anarchiści i inni zwolennicy akcji bezpośredniej nie wydają rozkazów ani nie proponują przewodnictwa: akcja bezpośrednia to rzeczownik z przymiotnikiem, a nie czasownik z dopełnieniem! Zamiast tego, ukazują oni opcje poprzez autonomiczne działania, uważnie rozdając swoją wiedzę i doświadczenie.

Wiele osób, próbujących doedukować innych w niesprawiedliwościach popełniają błąd prezentowania mnóstwa informacji teoretycznych czy faktów bez proponowania pomysłów, co z nimi zrobić. Większość osób, przytłoczona przez fakty, zestawienia i złe wiadomości, z większym (a nie mniejszym) trudem podejmuje działania: w ten sposób prowokowanie działania poprzez zwiększenie świadomości często sam się sabotuje. Dlatego też warto przyjąć pewną zasadę - dla każdego problemu, jaki prezentujesz, tyle samo czasu poświęć na prezentację umiejętności, sugestii oraz pomysłów na akcje, ile na fakty i kreślenie tła. Podobna zasada - im bardziej porównujesz swoje okoliczności działania do innych osób, tym więcej te osoby mogą skorzystać z twoich sugestii czy pomysłów; im bardziej wasze życia się różnią, tym więcej skorzystasz na słuchaniu i uczeniu się raczej niż dostosowywaniu wszystkiego do własnych konwencji.

Zdarza się również, że ludzie zamieszani w działanie bezpośrednie tak bardzo chcą wydostać się spod władzy opresorów, że eskalują swoje zaangażowanie do takiego stopnia, że nikt inny nie jest w stanie się do nich dołączyć. Działa to oczywiście jako minus. Przy ustalaniu taktyki, ważne jest, aby spytać się siebie, do jakiego stopnia umożliwia to działanie innym, zamiast czynienia z innych jedynie widzów. Dla przykładu - czarny blok na protestach w Seattle w 1999 roku zaprezentował model, jaki został szybko zaadoptowany przez innych i używany wiele razy, aktywizując innych, podczas gdy taktyki Weather Underground z lat siedemdziesiątych być może były dosyć imponujące, ale nie były w stanie aktywizować tak wielu ludzi. Na dłuższą metę najskuteczniejsze taktyki opierają się na aktywizowaniu innych oraz "uzbrajaniu ich" w atrybuty odpowiednie do podjęcia walki. Ważne jest nadanie odpowiedniego tempa eskalacji działania, aby umożliwić nowym osobom stanie się uczestnikami szybciej, niż system jest w stanie ich unieruchomić: tak tworzy się pęd rewolucji. Twoim wrogom zależy najbardziej na odizolowaniu cię od wszystkich innych, którzy są niezadowoleni z tych samych powodów. Staraj się być otwarta i dostępna dla innych, aby mogli dołączyć się do ciebie, jeśli zechcą.

Różnorodność taktyk

Społeczności działające bezpośrednio często dręczone są konfliktami odnośnie wyboru najbardziej efektywnych i odpowiednich taktyk. Debaty tego typu są dosyć często niemożliwe do rozwiązania - i jest to dobre zjawisko! Zamiast kompromisu należy korzystać z różnorodnych możliwości działania, które często będą się wzajemnie dopełniać.

Zaakceptowanie bogactwa taktyk to zaakceptowanie różnorodności ludzi. Każda jednostka ma inną historię, i inne czynności uważa za znaczące i wyzwalające. Naleganie, aby wszyscy zgodzili się na jedno podejście jest aroganckie i krótkowzroczne - a do tego nierealistyczne: każda strategia, która zakłada, że wszyscy będą myśleć i działać tak samo, jest skazana na porażkę, z tego prostego powodu, że ludzie nie są tak prości i ulegli. Krytycy jakiegoś podejścia często zarzucają jego zwolennikom, że podejście to wykluczy potencjalnych uczestników, podczas gdy tak naprawdę im bardziej zróżnicowane taktyki wewnątrz ruchu, tym szerszy wachlarz ludzi może się do ruchu przyłączyć, uznając taktyki za zachęcające. Naturalnie, może zaistnieć potrzeba zdystansowania się od siebie różnych grup, ale nie musi być to czynione w duchu antagonistycznym.

Ruch stosujący różne taktyki ma większe zdolności adaptacyjne do zmieniającego się kontekstu. Ruch taki to swego rodzaju laboratorium, w którym testuje się różne metody działania; łatwo zauważyć te, które okażą się skuteczne, i naturalnie staną się one popularne. Jako że żadna z metod nie doprowadziła jeszcze do zakończenia kapitalizmu, każda z metod jest równie warta wypróbowania - być może jedna w końcu poskutkuje. Patrząc w ten sposób można stwierdzić, że ci, którzy stosują metody działania inne od twoich de facto robią ci przysługę, oszczędzając ci potrzeby ich testowania.

Różne taktyki, stosowane równolegle, uzupełniają się wzajemnie. Zbiór taktyk od łatwych i prostych (dzięki czemu więcej osób może się zaangażować) do bojowniczych i kontrowersyjnych może równocześnie zwracać uwagę, oferować możliwości dla osób chcących się zaangażować z własnym tempem oraz zapewnić tym, którzy się zaangażują, w potrzebne narzędzia. Akceptowanie różnorodności taktyk oznacza odejście od atakowania tych, którzy wybrali podejścia, jakie uważasz za nieefektywne, a zamiast tego pozwala na skoncentrowanie się na znalezieniu elementów pozwalających na uczynienie tych taktyk efektywnymi. W ten sposób przebudowuje się pytanie o strategię i osobistą odpowiedzialność - w każdych okolicznościach pytanie nie powinno brzmieć: co ktoś inny powinien robić, tylko: co ja mogę zrobić.

Ważność różnorodności taktyk przydaje się nie tylko tobie. Nie twierdź, że w nią wierzysz, a równocześnie nie przekonuj, że - w tym jednym przypadku, oczywiście - inni powinni uznać za priorytet twój pomysł. Docenianie wartości bogactwa taktyk oznacza uznanie faktu, że inni będą podejmować inne decyzje, oparte na własnym punkcie widzenia, oraz respektowanie ich decyzji w trakcie dyskusji.

Akceptowanie tego bogactwa oznacza ewolucję od myślenia w kategoriach istnienia tylko jednej racji do bardziej złożonego myślenia obejmującego myślenie niuansami. Staje to w szranki z hierarchiami wartości i władzy oraz podważa sztywne abstrakcje, takie jak "przemoc" czy "moralność".

Na koniec warto zwrócić uwagę na fakt, że bogactwo taktyk pozwala całkowicie różnym grupom zbudować trwałą solidarność, która oparta będzie na zaangażowaniu, współistnieniu i harmonii bardziej niż na ograniczaniu się do jedności przez kompromisy.

Tak samo, jak niektórzy krótkowzrocznie odrzucają taktyki inne niż własne jako nieefektywne, inni czują potrzebę rywalizacji w celu zdeterminowania, czyja taktyka jest najbardziej zaangażowana lub imponująca. Jednakże najbardziej teatralne zwycięstwa radykalnej akcji bezpośredniej są możliwe tylko dzięki wsparciu osób zaangażowanych w bardziej konwencjonalne metody, i vice versa. Ważne jest, żeby nie postrzegać taktyk jako istniejących w hierarchii wartości od pozbawionych ryzyka i przez to nieważnych do niebezpiecznych i chwalebnych, lecz raczej jako ekosystem, w którym każda pełni rolę nie do zastąpienia. Jako rewolucjoniści, naszą rolą w takim ekosystemie jest wykreowania harmonii, która pozwoli na obustronne wzbogacanie się; harmonii pomiędzy wysiłkami naszymi i innych, nawet jeśli część z innych osób będzie chciała tracić czas na współzawodnictwo z nami, ponieważ uważa, że "ma rację" lub "jest odważniejsza". Żadna taktyka nie będzie efektywna będąc jedyną; efektywne stają się dopiero wszystkie razem.

Legalna i nielegalna

Czasami akcja bezpośrednia oznacza złamanie prawa. W rzeczy samej, działania bezpośrednie są sposobem na renegocjowanie prawa, zarówno pisanego, jak i niepisanego. Kiedy ludzie działają według sumienia a nie konwencji, kiedy naruszają granice rozmyślnie i masowo, rzeczywistość może zostać przetworzona. Nie oznacza to, że ujdzie ci płazem łamanie prawa ponieważ przestaniesz nagle w nie wierzyć; ale jeśli wszyscy zaczną je łamać razem z tobą, dynamika się zmienia.

Osoby zajmujące się egzekwowaniem prawa są u łaski wielu czynników na raz. Ich praca polega na pilnowaniu przestrzegania prawa spisanego na papierze, chronienia władzy i własności oraz zapewnieniu przepływu ludzi i kapitału przez system prawno-penitencjarny. W tym samym czasie, do pewnego stopnia, są na łasce opinii publicznej, która - w znacznym stopniu - musi być przekonana o tym, że "spełniają swój obowiązek", ale nie przesadzają. Ogranicza ich też najzwyklejsza logistyka: jeśli 50 osób wybiegnie naraz z supermarketu bez płacenia, jeden policjant może liczyć na aresztowanie maksymalnie jednej, dwóch osób. Jakby nie patrzeć, są tylko ludźmi: mają delikatne ego, które muszą zaspokajać, mogą nie być szybko pojętni, ich infrastruktura jest często źle zorganizowana i nieudolna. Można ich zaskoczyć, rozproszyć, a nawet zdemoralizować.

Za każdym razem, gdy planujesz złamać prawo, weź pod uwagę wszystkie czynniki, które wpłyną na reakcję policji. "Legalne" i "nielegalne" nie są stałymi elementami kosmosu - są tak płynne, jak sam kontekst: jeśli cię nie przyłapią, to nie złamałeś prawa - zasada, którą zna każde dziecko i polityk. W przypadku działań bezpośrednich, prawa nie są materialne: jeśli to, co robisz, naprawdę jest wywrotowe, władze będą probowały cię zatrzymać bez różnicy, czy działasz legalnie, czy też nie - jeśli oczywiście mogą. Twoja liczebność, odwaga, przygotowanie i przewidywanie, twoje poświęcenie ww wspieraniu innych: to są twoje przepustki, twoja gwarancja, i nie potrzebujesz więcej.

Pewnego dnia, kiedy konflikt między ludźmi a władzą osiągnie moment szczytowy, wszystko, co będziemy robić, będzie nielegalne; być może wtedy odwaga i współpraca zwycięży nad strachem i tyranią, i złamiemy prawo raz na zawsze. W międzyczasie, każdy przypadek działania bezpośredniego, nieważne jak skromnego, tworzy mikrokosmos decydującego momentu, i jest potencjalnym nasieniem, które może kiełkować i rosnąć.

"Ale co, jeśli zostanę złapany?"
"Kurwa, już jesteś złapany! Lepiej się zastanów - co jeśli będziesz wolny?"

Kiedy uczestniczysz w niebezpiecznych wydarzeniach, ważne jest, aby nie posuwać się dalej, niż jesteś na to gotowa: jeśli zostaniesz ranna albo aresztowana, lub wpadniesz w inne tarapaty, angażując się bardziej, niż jesteś na to emocjonalnie gotowa, efekty mogą być osłabiające. O wiele lepiej zacząć powoli i nieco konserwatywnie, budując stale zaangażowanie w projekty działań bezpośrednich, które będzie trwać praktycznie do końca życia, niż z pośpiechem wpaść w akcję z dzikim oddaniem, przeżyć coś nieprzyjemnego, i zrezygnować z aktywności tego typu. Wybierz tempo odpowiednie dla siebie i wiedz, kiedy się wycofać, dzięki czemu będziesz mogła uczyć się i rozwijać swoje instynkty z bezpiecznej odległości. Uwierz lub nie, istnieją ludzie w kwiecie wieku, którzy przez całe życie walczyli z kapitalizmem, nie dając się złapać ani razu. Rzućmy wyzwanie sobie i światu, ryzykujmy i przekraczajmy granice, ale róbmy to świadomie i ostrożnie, jako część długoterminowego procesu, aby doświadczenia, jakie w międzyczasie zdobywamy, nie zmarnowały się!

Pielęgnowanie społeczności wokół akcji bezpośredniej

Chociaż nic nigdy nie jest proste, przyjmijmy, że istnieją cztery podstawowe elementy, bez których społeczność nie będzie świadoma swojej mocy i nie nabędzie nawyku korzystania z niej. Po pierwsze, potrzebna jest garść jednostek, chętnych poświęcenia się dla działania bezpośredniego, pomocy wzajemnej, i rewolucyjnej zmiany społecznej, traktując je jako życiowe projekty. Zapewnienie ochrony dla wymuszeń w postaci służebnictwa, niedostatków, i alienacji wymaga pełnoetatowej pracy, konsumpcji, oraz wiary milionów. Za każdym razem, kiedy nawet kilkoro z nas przestaje inwestować w przedłużanie tego systemu i próbuje stworzyć coś poza nim, cudowne rzeczy mogą się wydarzyć.

Po drugie, akcja bezpośrednia musi zostać wykorzystana dla zapewnienia podstawowych potrzeb w sposób, który promuje niezależność i buduje sieć współpracy i zaufania. Może to oznaczać rozdawanie darmowych posiłków w parku, zatrzymanie eksmisji siłą, lub organizowanie radykalnych koncertów i wydarzeń towarzyskich - potrzeba rozrywki i przyjacielskiej atmosfery jest nie mniej fundamentalna niż potrzeba jedzenia i dachu nad głową. Im łatwiej ludziom konfrontować się z własnymi potrzebami, razem, tym mniej potrzebują systemu kapitalistycznego i warunkowych rozwiązań, jakie on oferuje - tym więcej też mogą inwestować w budowanie alternatyw.

Po trzecie, siła działań bezpośrednich musi być zademonstrowana w ekscytujący, dostępny, interaktywny sposób. Zamiast ograniczania działań bezpośrednich do jednej subkultury, ludzie, którzy je doceniają, powinni starać się zachęcić do działania osoby z każdej ścieżki życia, zaczynając od najbliższych sobie środowisk. Każdy, kto zaangażowany jest w takie demonstracje, powinien zdobywać doświadczenia pokazujące mu możliwość zupełnie innego życia. Aby to się mogło zdarzyć, charakter każdej demonstracji musi zależeć od potrzeb i okoliczności tych, którzy w niej uczestniczą: klasa znudzonych, buntowniczych licealistów może odkryć swoją siłę jako grupy inscenizując strajk, podczas gdy mieszkańcy jakiegoś osiedla mogą doświadczyć czegoś podobnego zajmując się społecznym ogrodem. Wszystkie wydarzenia i ich konteksty są dojrzałe do zmian w bezpośrednie działania uczestniczące, jakkolwiek beznadziejnie represywne mogą się wydawać: przemówienie na sztywnej ceremonii może być płynie przekształcone w huragan kreatywnego nękania pytaniami, tak samo jak tłum posłusznych konsumentów na koncercie może wyjść na ulice w nielegalnym marszu - wystarczy, by kilka jednostek wykorzystało pewnie możliwości we wcześniej nie wykorzystany, zaraźliwy sposób. Demonstracje te nie powinny być po prostu odizolowanymi zdarzeniami: powinny w miarę łatwo dać się połączyć przez zainspirowane jednostki w trwałe projekty i społeczności, które mogą je rozwijać i nadawać im nowy kształt.

Na koniec, należy stworzyć atmosferę prowokującą ciekawość, budującą pęd, i zarządzająca morale. Gdziekolwiek znajdują się ludzie, powinni znajdywać dowody na to, że coś się święci, że niedługo nadejdzie czas na wielkie zmiany. Temat akcji bezpośredniej, jakkolwiek kontrowersyjnej, powinien być na wszystkich językach, a jej treść nagryzmolona na każdej ścianie i zatrudniona w każdym miejscu pracy. Dzikie spekulacje, szeptane pogłoski, sekretne zaproszenia, pasjonujące krucjaty, epickie wygrane, niespodzianki, napięcie, dramat, przygoda: to narzędzia rewolucji, bez których uniknięcie impasu między strachem a marzeniem nie jest możliwe.

Pomimo twoich najlepszych prób, przyjdą okresy, w których pęd będzie przymierał, i wyda ci się, że tracisz zdobyty wcześniej teren. W trakcie "fazy ubywania", nie panikuj, ani nie poddawaj się. Znajdź odpowiednie tempo i uznaj ten etap za część życiowego cyklu; w końcu przejdzie. Przeżyj to z innymi, z którymi trzymasz się razem, koncentrując się na trwałych projektach, które możesz rozpocząć bez tłumu współpracowników. Wykorzystaj ten okres na utrwalanie zdobytej dotąd wiedzy i do rozwijania nowych znajomości i sprawności, abyś był gotowy iść jeszcze dalej, kiedy akcja zacznie znów nabierać tempa - a na pewno zacznie.

Nie pozwól sobie wmówić, że nic się nigdy nie zmienia. Rewolucje zawsze się wydarzą, tak samo jak Ziemia będzie obracać się wokół Słońca. Jedynym pytaniem, jaki musisz sobie zadać, jest: czy będziemy w nich uczestniczyć nieświadomie, umywając ręce od odpowiedzialności za wybory, jakich dokonujemy, czy też rozmyślnie, realizując swoje sny z każdym krokiem.


niedziela, 1 lipca 2007

Miasto stu mostów, miasto stu dźwięków.

No i pojechałam. Osiem godzin w zatłoczonym przedziale ultra krótkiego pociągu (pozdro pekape!) i wysiadłam na stacji Wrocław Główny, gdzie przywitana przez lekko zniecierpliwione "to ty! (poznałem cię po włosach)" rozpoczęłam weekend od memoryzowania rynku, milczenia wobec cynamonowych ciastek, i piwa w otoczeniu Anglików. Acha, i matematycznych żartów.

Nad wyjściem z dworca głównego wita Cię przemiłe "Wrocław wita", podobny napis widnieje neonem na budynku na przeciwko. Najłatwiej i najnaturalniej dla mnie chyba będzie ciągłe porównywanie Wrocławia i Warszawy - porównywanie, na tle którego Warszawa wychodzi całkiem słabo (lecz być może to chwilowe - nie widziałam zbytnio minusów Wrocławia, a nie ukrywajmy, na pewno takie są).

W piątek wieczorem nie zwiedzałam jednak zbytnio, udałam się na jubileuszowy koncert Kanału Audytywnego. Zaprawdę, powiadam wam, koncert ten zapisze się na bardzo długo w mojej pamięci. Na bilecie stało 20-22, w rzeczywistości koncert zaczął się po 21, a trwał prawie cztery (!) godziny, stając się w ten sposób najdłuższym koncertem w pięcioletniej historii Kanału Audytywnego, oraz klubu Firlej, w którym wszystko się odbyło.

Dźwięki, melodie, rytmy, stuki, puki, skrzypy, brzdęki, harmonia, dysonans, wszystko w oprawie świetlnej i pomarańczowych kostiumach, z początku na siedząco, później pełna stojącą parą. Pełnia podziwu i niedowierzania, gdyż wiekszość utworów (ponad trzydzieści) otrzymała zupełnie inne brzmienie, niż to na studyjnych płytach wyglądało.

Potem przyszło marznąć na przystankach i przysypiać w autobusie, ale koniec końców udało się dotrzeć do miejsca spoczynku. Wrocław to bardzo przyjazne miasto - tutaj kasowniki nie chcą kasować biletów turystom, oszczędzając ich pieniądze, tutaj w centrum czerwone światło dla pieszego nie istnieje.

I od czego by tu zacząć...

Ostrów Tumski jest całkiem interesujący; najbardziej spodobało mi się pewne niepisane prawo z XV wieku, które zapewnia azyl na wyspie wszelkim przestępcom. Nie wiem jak to jest z seryjnymi mordercami, ale prawa tego przestrzega policja i straż miejska w przypadku pijącej alkohol wśród kościołów młodzieży i na wyspę się nie zapuszcza. Widok z wyspy w nocy jest miły dla oka, szczególnie przy czystym niebie.

Cały Wrocław opanowały krasnale, hołd dla Pomarańczowej Alternatywy. Są syzyfki, czyli dwa skrzaty pchające tą samą kulę w przeciwne strony, jest rzeźnik na Jatkach (o których za chwilę), kilka z nich wspina się po lampach, jest też muzyk, grający na mandolinie, oraz meloman, przysłuchujący mu się w skupieniu. Jak dla mnie, bardzo sympatyczna inwazja, szkoda tylko, że krasnale zupełnie nie są rozmowne. Gościnne też nie, stukałam w drzwi, ale nikt mi nie raczył otworzyć.

Jatki, jak nazwa wskazuje, były kiedyś rzędem rzeźni; obecnie, na szczęście, krwi tam nie zaznasz, znajdują się tam natomiast autorskie galerie. Na końcu uliczki postawiono całkiem nietypowy pomnik: odlana grupka różnych zwierząt otacza tabliczkę z napisem KU CZCI ZWIERZĄT RZEŹNYCH - KONSUMENCI. Nie skomentuje ironii, zamiast tego po prostu pokażę zdjęcia:










Spodobała mi się też rzeźba na hali targowej, nie dlatego, że posiada dla mnie jakieś fenomenalne waloy artystyczne, ale dlatego, że tak bardzo zachęciła gołębie, które w sumie rzeźbę współtworzą.


Zdaję sobie sprawę z tego, że zdjęć jest mało, i że nie są wybitne, ale postanowiłam skoncentrować się w tamten weekend na przeżywaniu, a nie zbieraniu wrażeń. Dlatego nie ma żadnych zdjęć z koncertów (w sobotę grało Tarwater), dlatego nie ma żadnych zdjęć rynku, który odwiedziłam również w sobotę, aby napić się pysznego pszenicznego piwa w Spiżu, kiedy to nagle zaczęło lać, i nagle przestało. Nie mam pojęcia, gdzie pochowali się ci wszyscy ludzie, którzy zniknęli z pierwszymi kroplami deszczu, a pojawili się równie nagle, gdy tylko deszcz przerodził się w mżawkę. Siedząc w ogródku piwnym w trakcie tego deszczu poczułam napełniającą mnie pozytywną energię, bynajmniej nie pochodząca od piwa, raczej od widoku rynku ozdobionego całym tym deszczem. Zabawne, bo nie potrafię tego wytłumaczyć. Cóż, bywa. W każdym razie, wsiadałam do pociągu powrotnego z przeświadczeniem, że to był naprawdę bardzo mile i ciekawie spędzony weekend.


Ps. Bardzo serdecznie chciałabym podziękowac Tomkowi oraz Tomkowi za oprowadzenie mnie po tym pięknym mieście. :-)

Ps2. Bardzo współczuję Wrocławiakom nieszczęścia do nowych fontann; zaprawdę, powiadam wam, ohydztwa!