czwartek, 20 maja 2010

"Zatoka Delfinów" - debata i spotkanie - już w piątek w Biosfeerze

Obsypany nagrodami dokument amerykańskiego fotografa, filmowca i ekologa Louie Psihoyos"Zatoka delfinów" wchodzi do kin w najbliższy piątek, 21 maja. Wtedy rusza również ogólnopolska kampania obrony praw zwierząt: "Lubię delfiny", którą koordynuje Fundacja Viva Akcja dla zwierząt!




21 maja o godz. 12:00 w Restauracji Biosfeera (ul. Al. Niepodległości 80) odbędzie się debata prasowa z udziałem zaproszonych gości, gwiazd i przedstawicieli fundacji VIVA. Pojawią się m.in. światowej sławy modelka Katarzyna Szczawińska oraz Michał Piróg. Opowiedzą, dlaczego polubili delfiny.

Serdecznie zapraszam do przyjścia i włączenia się w akcję LUBIĘ DELFINY!

Na debacie prasowej ogłoszone zostaną plany, organizowanej we współpracy z Fundacją Viva!, ogólnopolskiej akcji na rzecz ochrony zwierząt, odbywającej się w ramach Kampanii "Lubię delfiny". Zaproszeni do udziału w debacie Goście odpowiedzą też na pytanie: "Dlaczego powinniśmy lubić delfiny".

Organizatorzy opowiedzą o planach wyjścia wolontariuszy w przestrzeń miejską w wielu miastach w Polsce oraz o przemarszu wolontariuszy ulicami Warszawy i o kampanii w internecie, która polega na zbieraniu głosów poparcia na rzecz ochrony delfinów.

Lubię Delfiny - spotkanie w Biosfeerze, 21 maja, godz. 12:00

1. Powitanie - przedstawiciele Vivy
2. Kilka słów o filmie "Zatoka Delfinów" - VIVARTO
2. pokaz fragmentów filmów z Zatoki Delfinów
3. Wykład eksperta - prof. Kaleta"Dlaczego powinniśmy lubić delfiny?"
4. VIP - kilka wypowiedzi zaproszonych celebrytów m.in. Michała Piroga oraz Kamili Szczawińskiej popierających akcję Lubię Delfiny
5. Podpisanie petycji przez gwiazdy
7. Pytania mediów
czas trwania ok 1h.

Polskie Stowarzyszenie Sprawiedliwego Handlu przygotuje smaczną prezentację produktów BIO pochodzących ze Sprawiedliwego Handlu: orzechy brazylijskie w czekoladzie, orzechy brazylijskie w czekoladzie z chili, suszone mango, suszone banany, suszony ananas, ziarno kakaowca w cukrze trzcinowym, ziarna kawy w czekoladzie.

Debata rozpoczyna akcję pt. "LUBIĘ DELFINY", która będzie trwała od 21 MAJA do 15 CZERWCA (obejmuje działania w plenerze i w Internecie), a której celem jest ZEBRANIE JAK NAJWIĘKSZEJ ILOŚCI GŁOSÓW: "LUBIĘ DELFINY". Głosy te zostaną opublikowane na stronach internetowych Fundacji Viva! i naszych partnerów oraz przekazane do wiadomości zaangażowanych w ochronę praw zwierząt osób.

niedziela, 9 maja 2010

Słodko słodziutko.

Blogowanie uzależnia. Wiem coś o tym, mam 4 albo 5 albo 6 blogów, nigdy nie pamiętam. Ja wchodziłam w to stopniowo, natomiast moja dobra kumpela weszła od razu na głęboką wodę i wystartowała z 4 (słownie: czterema) blogami. Dwa o jedzeniu, jeden o corridzie (dwujęzyczny), i jeszcze jeden, będący jej portfolio - jest początkującą dziennikarką.
Link
Nie ukrywam, że najbardziej przypadł mi do gustu (wegański - rzecz jasna!) blog Słodkości. Kamila świetnie gotuje i ma fajne pomysły, nie mogę się doczekać, aż pojawi się tam więcej rzeczy, najlepiej - ba! koniecznie - ze zdjęciami. Brak piekarnika powoduje, że mogę tylko patrzeć na te różne cuda, chociaż niedawno razem z Kubą opracowaliśmy tofnik na zimno, którym wszyscy się zachwycają. Jak mawiają, potrzeba matką wynalazków, mały budżet ojcem kreatywnych rozwiązań.

A już w niedzielę zaprezentujemy razem z Kubą i Kamilą swoje możliwości kulinarne na cooking clashu wieńczącym VI Ogólnopolski Tydzień Wegetarianizmu - Dobra Karma (ul. Górczewska 67), start o 19, wstęp: 10zł. Do (sojowego) kotleta zagrają St. City Surfers.


środa, 5 maja 2010

Wegealfonsi

W pierwszym numerze Kultu Ruchawki (zajebistego, nowego aktywistycznego zina na polskiej scenie!) pojawił się tekst krytykujący „wyciekający strumieniami [z kampanii PETA] seksizm”. Tekst ten ukazał się pomimo poruszenia części kolektywu redakcyjnego. Mnie poruszył nie dlatego, że prezentuje zdanie odmienne od zdania między innymi mojego, lecz ponieważ jest po prostu bardzo słaby warsztatowo. Jestem pewna, że w drugim numerze, który ukaże się na jesieni, pojawi się polemika z tezami przedstawionymi przez autora. Ja postaram się skoncentrować na poziomie merytorycznym i sposobie argumentacji.

Tezą artykułu jest stwierdzenie, że chociaż seks sprzedaje różne produkty, my – czyli obrońcy praw zwierząt – nie powinniśmy być „na sprzedaż” i nie powinniśmy wykorzystywać seksu w celu promowania weg*anizmu. Obecne w tytule słowo „alfonsi” narzuca binarną opozycję pomiędzy wegetarianami-mężczyznami i wykorzystywanymi przez nich w reklamach wegetariankami-kobietami. Binarną opozycję dekonstruuje fakt, że ruch praw zwierząt jest sfeminizowany – według badań w Stanach Zjednoczonych (których nie jestem w stanie zacytować, lecz mimo to zaryzykuję ich wykorzystanie, bo polskie środowisko praw zwierząt mimo braku dowodu w postaci takiego badania statystycznego już po pierwszym rzucie oka wygląda podobnie) 75% osób zaangażowanych w obronę praw zwierząt to kobiety. Wiedza na ten temat zadaje kłam twierdzeniu, jakoby to mężczyźni-alfonsi zajmujący się reklamą w PETA wykorzystywali wyłącznie kobiety. Ingrid Newkirk raczej penisa nie posiada. Przejrzenie ogólnodostępnych materiałów w centrum mediowym organizacji dalej każe podważyć zasadność opozycji. Są tam zarówno kobiety ubrane, jak i rozebrane, jak i rozebrani oraz nadzy mężczyźni.

Seksizm „wylewa się strumieniami”, ponieważ na reklamach są nagie kobiety. Fakt, że są tam również nadzy mężczyźni, zdaje się nie stanowić problemu dla autora. PETA ma kilka kampanii reklamowych ze wspólnymi motywami. Jest „Ink not Mink”, jest „Too much sex is a bad thing”, jest cały cykl nagości dla futer oraz tzw. veggie testimonials. W każdym z nich znajdziemy zarówno kobiety, jak i mężczyzn.

Jeden z plakatów krytykowanej przez autora kampanii „lepiej nago niż w futrze” prezentuje nagich modeli i nagie modelki Hugo Bossa z hasłem „wypnij się na futro”. W jaki sposób pokazanie nagich kobiet i mężczyzn na jednym plakacie (jeśli cyklu plakatów w ramach którego występują kobiety i mężczyźni nie uznamy za jedną całość) ma uprzedmiotawiać wyłącznie kobiety, operować seksem i epatować seksizmem?

Błędem logicznym jest postawienie znaku równości między nagością a seksem. Nagość może być manifestem odwagi i determinacji w krzewieniu jakiejś idei i symbolem poświęcenia „dla sprawy”. Nie każda naga kobieta czy nagi mężczyzna na plakacie implikuje od razu seksualny podtekst. Idąc dalej – nie każde odniesienie do seksu jest seksistowskie. Widać to w reklamie sztucznej skóry z Jeną Jameson. Jena Jameson występuje w roli dominy w bieliźnie ze sztucznej skóry. Może autor nie wie, że akcesoria do BDSM produkowane są m.in. ze skóry naturalnej, nie tylko lateksu. Nie ma nic dziwnego, gdy w reklamie bielizny występuje modelka tą bieliznę mająca na sobie.

Nie ma nic dziwnego, że w kampanii reklamowej promującej sterylizację zwierząt używa się seksualnych skojarzeń. Mamy plakaty „Too much sex can be a bad thing” prezentujące kobietę oraz mężczyznę – obydwie osoby są nagie i przysłonięte w strategicznych punktach pościelą. Hasło „Zbyt dużo seksu może zaszkodzić” prawdą jest zarówno w świecie ludzkich, jak i nie-ludzkich zwierząt. Po raz kolejny nie widzę seksizmu czy uprzedmiotowienia. Wykorzystanie do tego Rona Jeremy, który jest gwiazdą porno, raczej dodaje do wiarygodnośni hasła.

Widzę natomiast podstawowy brak researchu. Autor wykazuje brak niewiedzy, gdy twierdzi:

„to mężczyzna zawsze odnosi sukcesy, to on reprezentuje sobą wartości rządzące tym światem i to właśnie on ma prawo oglądać sobie na plakatach atrakcyjne rozebrane kobiety, które nie posiadają w jego mniemaniu niczego prócz atrakcyjnego ciała. (…) Dlaczego [PETA] nie weźnie Kathleen Leonard, witarianki, triatlonistki i ultramaratonistki? Mogłaby w ten sposób pozamiatać kilka stereotypów na temat wegan, równocześnie dokładając swoją cegiełkę do pełniejszego wyzwolenia kobiet. Lecz w świecie PETA'y jedynie mężczyźnie przyznawane jest prawo do obnoszenia się ze swoimi sukcesami i bycia za nie szanowanym.”

Stwierdzenie, że PETA nie pokazuje kobiet odnoszących sukces, jest niczym innym, jak rażącym błędem. Na reklamach organizacji pojawiają się również sportsmenki, takie jak bokserka Maureen Shea.

PETA stworzyła piękny w moim mniemaniu plakat z Cloris Leachman ubraną w suknię z liści kapusty. Stoi ona w pozie manifestującej siłę. Nie można, nawet przy silnie rozwiniętej wyobraźni, stwierdzić, że jest ona „niczym innym niż apetycznie wyglądającym kawałkiem pysznego mięsa, nagrodą dla dzielnego mężczyzny”.

Jak wspomniałam, język tekstu nasycony jest komunałami oraz błędami logicznymi. Autor pisze:

Jak możemy się sprzeciwiać klatkom równocześnie przyczyniając się do uwięzienia kobiet w wizerunku zalotnej istoty chętnej oddać swe wdzięki samcowi, który spełni jej wymagania?

O ile faktycznie niektóre reklamy PETA ukazują kobiety w zalotnych pozach, nie rozumiem czemu "oddawanie" mych "wdzięków" samcowi który spełni moje wymagania ma mi w jakikolwiek sposób uwłaczać. Gdyby nie spełniał - wtedy moglibyśmy rozmawiać. Poza tym, jak starałam się pokazać na przykładach, nie każda reklama z nagą kobietą w repertuarze PETA ukazuje kobietę jako chętną, "zalotną istotę", jeszcze mniej z nich ukazuje kobiety jako "kawałki mięsa".

Zgodzę się, że w reklamach PETA, w porównaniu z reklamami innych organizacji, występuje dużo nagości. Zgodzę się, że w niektórych reklamach kobiety występują w uległej pozie i seksualny podtekst jest zbędny. Nie zgodzę się natomiast, że PETA jest seksistowską organizacją z seksistowskimi reklamami. Jest to zbyt ogólne, niepodparte faktami stwierdzenie, a próba jego uargumentowania po pierwsze naładowana jest błędami logicznymi, po drugie zaś po prostu banalna.

A Kult Ruchawki to fajny zin, są tam ciekawe artykuły, info o nim powinno pojawić się już wkrótce - premierę w realu miał na VI zjeździe, premiera internetowa lada dzień.