poniedziałek, 29 października 2007

Larwy szczęścia.

Bardzo przepraszam, ale inaczej mi się ten tytuł nie kojarzy. Za każdym razem gdy przechodzę przejściem podziemnym pod Rotundą i widzę atakujące mnie z każdej strony olbrzymie mordki aktorzyn spełniających się w tym serialu, nie jestem w stanie dojrzeć w jego logu żadnego B. Tylko wielkie L.


Cokolwiek, niedobrze mi.

niedziela, 28 października 2007

Szukamy domu dla kotka II

Nie trzeba było (niestety) długo czekać, i wczoraj wieczorem znów w naszym biurze ktoś zamieszkał. Tym razem kotka, około pół roczna. W porównaniu do Miszy (poprzedniego malucha) jest bardzo, bardzo spokojna, i lubi pieszczoty. :) Do tego jest nieśmiała, trudno więc zrobić jej ładne zdjęcie. Poniżej najlepsze z dzisiejszej sesji:


Postaram się zrobić jakieś lepsze po weekendzie.

Jeśli chcesz ją przygarnąć, pisz na marta [@] viva.org.pl

wtorek, 23 października 2007

Przygody z freeganizmem.

Wcześniej czy później musiało do tego dojść. Na razie jest dość skromnie, ale dopiero zaczynamy. Za jakiś czas pewnie baner zachce nam się zrobić, czy coś. Anyway, są już jakieś przepisy, więc można zacząć się chwalić.

Będziemy pisać nie tylko o jedzeniu - chcielibyśmy popularyzować też samą ideę friganizmu, przy okazji się rozwijając. Zapraszam na Darmową Zupę. :)


Ps. Właśnie odezwał się do mnie na gygy znajomy z wydziału, zachwycony poniższym poematem. Uroczy, więc wklejam, zdając sobie sprawę doskonale, że od czapy jest:

haikus are easy
but sometimes they don't make sense
refrigerator

niedziela, 21 października 2007

Dam mu na imię Stefan.

Znalazłam na pomidorze kilka dni temu. Jak dla mnie to twór z innego wymiaru. I te fikuśne wypustki zakończone czarnymi kuleczkami. Przychodzi mi na myśl rafa koralowa.


sobota, 13 października 2007

*tu wstaw dowcipny tytuł*

Byliśmy wczoraj z Kubą na ciuchach na Wiatracznej, i trafiliśmy na wyprzedaż - 14zł/kg nie zdarza się w Warszawie zbyt często. Kurczę, miałam nosa! Pomiędzy męskimi ciuchami znaleźliśmy koszulki The Used i Bullet For My Valentine - pierwszą w kilku egzemplarzach, super pro, banan na twarzy.

Wpadłam też na fajny pomysł, który mam nadzieję w przeciągu kilku miesięcy zrealizować, ale na razie wolę się nie zdradzać - być może mi się odwidzi, być może nie będzie mi się chciało, nadam więc temu formę niespodzianki.

Mogłabym dużo pisać o tym, jak fantastyczne są lumpeksy, ale w sumie wszyscy o tym wiedzą, nie ma więc sensu nosić drewna do lasu. Pochwalę się tylko tym, że wszystkie swoje feministyczne koszulki mam właśnie stamtąd.

Aha, z ostatniej chwili - Konrad (i w sumie nie tylko, bo gorąco polecam), mój ulubiony marcepan jest właśnie z Hildebranda. Ale ze mnie ślepak, nie wiedziałam przez tyle czasu, co jem. To bardzo nieodpowiedzialne zachowanie... znaczy się, na wegana. ;) Weź się tam do nich uśmiechnij, udając zaginionego przed wojną krewnego, i załatw mi cały karton marcepanu. Albo ciężarówkę.

środa, 3 października 2007

Żartowałam.

Tak, szybko mi przeszła fascynacja różem tamtego szablonu. W każdym razie, obecnie coś bardziej user friendly. :)

A dzięki wynikom ankiety dowiedziałam się, że różowy jest... cóż, różowy. I do tego ble. Dla mnie był nowym czarnym - i tak jak z czarnym, nie powinno się z różem przesadzać. Dlatego postanowiłam znów zmienić szablon bloga. Tym razem raczej na dłużej.

No proszę jak śmiesznie.

Donald Tusk ogłosił wczoraj (gazeta.pl), że polski rząd musi zapewnić Polakom dobrobyt, co rozwinął kontynuując, że każdy Polak powinien móc spełnić swoje marzenia, tj. mieć własne mieszkanie oraz własny samochód.

Wow. Nie tak rozumiałam dobrobyt. Wydawało mi się zawsze, że dobrobyt - jak samo słowo sugeruje - opiera się na BYCIU a nie na POSIADANIU. Opiera się na byciu - stanowi więc kompleks różnych czynników i nie chodzi tylko o to, aby mieć świetną sytuację materialną. Oczywiście, miło się myśli o mieszkaniu w centrum miasta albo gdzieś na jakimś strzeżonym osiedlu czy o samochodzie który zawiezie nas spod domu prostu pod drzwi wejściowe do pracy. Tym niemniej bycie to coś więcej - to również relacje z otaczającym jednostkę środowiskiem.

I tak np. o ile dobry samochód może zwiększyć dobroSTAN człowieka, to jeśli każdy ma mieć samochód, negatywny wpływ tych maszyn na środowisko w znaczny sposób obniża dobroBYT (nie tylko ludzki - nie jesteśmy jedynymi jednostkami odczuwającymi). PO chce cudu gospodarczego dla Polski, podczas gdy - patrząc długofalowo - to nie cud gospodarczy jest potrzebny.

Niepokojące jest żerowanie PO na ludzkim egoizmie.

No ale to kampania wyborcza, więc czym ja się w ogóle przejmuje. I do tego pewnie się powtarzam. Idę na śniadanie więc.

Aha, a co z moimi marzeniami, panie Tusk? Marzy mi się rozwinięta komunikacja miejska oraz zakaz wjazdu samochodów do centrum miasta. Marzą mi się również parkingi rowerowe oraz 3-4 nowe parki w Warszawie (w centrum, oczywiście). Marzy mi się krajowy zakaz występowania cyrków ze zwierzętami oraz usunięcie z kraju chowu przemysłowego. W ogóle marzy mi się życie bez państwa. I co teraz?

Ok, miałam się tym nie przejmować.