Mid America CropLife Association – północnoamerykańskie zrzeszenie farmerów – wysłało ostatnio do Obamy list zachęcający do stosowania pestycydów w ich organicznym ogrodzie. Dlaczego? Bo „czas potrzebny do pielęgnacji ogrodu jest po prostu niedostępny dla większości naszych obywateli”. Tak, bo ten czas spędzony przed telewizorem na oglądaniu gówna jest bardziej wartościowy od zrozumienia, jak rosną warzywa (uwierzcie mi, zrozumienie tego nie musi być takie proste, jak się z nam, oświeconym obywatelom, może wydawać). Poniżej kilka ciekawszych fragmentów z całego listu:
„Żyjemy w świecie odmiennym od tego, w którym żyli nasi dziadkowie. Amerykanie żonglują pracą, potrzebami dzieci i starzejących się rodziców. Czas potrzebny do pielęgnacji ogrodu jest niedostępny dla większości naszych obywateli. Tym bardziej, jeśli ogród ten ma sprostać wymaganiom żywieniowym całej rodziny przez większość roku”.
„Gdy planujecie i sadzicie w Białym Domu, zachęcamy do tego, abyście uwzględnili rolę, jaką pełni konwencjonalne rolnictwo w wyżywieniu stale wzrastającej populacji, w jaki sposób wpiera ono amerykańską gospodarkę, oraz że zapewnia bezpieczne i ekonomiczne źródło żywności. Amerykańscy farmerzy wiedzą, że technologie ochrony zbiorów mają wsparcie badań naukowych i są innowacyjne”.
Prawda w oczy kole, nie? Duża część Amerykanów nie wie, że istnieje coś takiego, jak legalne i darmowe oprogramowanie. Podobnie, duża część Amerykanów nie ma pojęcia o tym, że nie potrzeba chemii, aby cieszyć się zbiorami. Wie o tym natomiast FAO, wg którego możliwe jest wyżywienie całej ludzkości żywnością w 100% organiczną. Czadowo, nie?
O wpływie konwencjonalnego rolnictwa (i mięsnej diety) na środowisko wiele mówi poniższy obrazek:
Organiczną żywność możemy bez problemu hodować na własnych parapetach. Bazylia, cząber, szczypiorek, lawenda, melisa – to dobry początek. Uderz do mnie, jeśli chcesz jakieś nasiona. Mam ich aż za dużo. :)