poniedziałek, 17 września 2007

Suomi.

Ano, byłam w Finlandii na początku września, wróciłam w zeszłą niedzielę wieczorem. Siedziałam w Helsinkach, odwiedziłam Tampere oraz niedalekie lasy i jeziora. Woziłam się pociągami drugiej klasy i hipisowskim autokarem. Jadłam pół litra wegańskich lodów dziennie (najlepsze są owsiane ;)). Trochę mi smutno, że musiałam lecieć samolotem, ale mam nadzieję to jakoś ekologicznie zrównoważyć z czasem przez jakieś inne działania, tylko jeszcze nie wymyśliłam, co i jak.

Finlandia jest cholernie droga. I o ile wegańskie specjały typu mleko sojowe czy lody mają w przeliczeniu na polskie pieniądze cenę mniej więcej taką samą jak u nas, to np tofu kosztuje circa 12zł, podobnie z wegańskim serkiem w plasterkach (!). Zauważyłam ciekawe zjawisko - wegańscy turyści różnią się dosyć mocno od "zwykłych" turystów: zamiast zwiedzać widoki, zwiedzają supermarkety w poszukiwaniu wege pyszności. Szczerze mówiąc, dosyć do zabawne.

Żeby jednak nie było, odwiedziłam helsińskie muzeum sztuki współczesnej - Kiasma. Trafiłam akurat na wystawę "Time of the Storytellers" - sztuka współczesna republik post-sowieckich. Żałuję, że nie mam pamięci do nazwisk prezentowanych artystów, bo niektóre instalacje szalenie mi się podobały. Podobnie z wystawą "Landscape", w której jednak prezentowano głównie fińskich artystów. Zachwycił mnie pomysł całkowitego przekazania tworzenia dzieła sztuki naturze; pewien artysta chcąc uchwycić wiatr, który - jak twierdzi - jest niestety zupełnie niewidzialny, przywiązał do gałęzi drzew malutkie żaróweczki i robił im zdjęcia z długim czasem ekspozycji - światło kreśliło na zdjęciach linie, które - można tak stwierdzić - były w pewien sposób "uwidocznieniem" wiatru. Inny eksperyment to przywiązywanie markerów do końców gałęzi i stanie obok z dużą kartą papieru - drzewa malowały po niej z pomocą wiatru.

Kiasma to również teatr; akurat gdy wróciłam zaczynają się tam dwa całkiem ciekawe festiwale i szkoda mi, że nie mogłam wziąć w nich udziału. W każdym razie, sam budynek muzeum jest przepiękny! Niestety, nie udało mi się zrobić dobrych zdjęć, ale na stronie muzeum można znaleźć jakieś. Przestrzeń robi naprawdę świetne wrażenie - na same wejście opadła mi szczęka. ;)

Same Helsinki (podobnie jak cała Finlandia) są bardzo nowoczesne. Robi to wrażenie, jednakże dla mnie jest to miasto bez wyrazu. O wiele bardziej podobała mi się stolica Szwecji.

Ok, zdjęcia z wyjazdu znajdują się tu (albo znajdą się niedługo - wrzucanie ich trochę trwa). Nie jestem z nich wybitnie zadowolona. Będąc szczerą, w ogóle mnie nie satysfakcjonują.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

to przy okazji polecam świetny dokumentalny który widziałem ostatniej niedzieli; "A Winter’s Journey" - http://www.irishfilm.ie/cinema/f_details1_07.asp?ID=A+Winter%92s+Journey&SessionID=0&ref=0 - fiński reżyser filmuje swojego brata, naprawdę warto obejrzeć

glootech pisze...

Wyjazd oceniam na 4.6 ;/. Solidny chleb razowy!