Tutaj obejrzeć możecie krótki film, ostrzegam, że drastyczny. Ok, w sumie bardziej smutny. Wczoraj - jak podaje TVN24 - łowczy pracujący dla Lasów Miejskich "z zimną krwią" zastrzelił łosia "w centrum Warszawy".
Łosie przechodzą właśnie okres godowy, dosyć często będą się pojawiać teraz w mieście. Są pod ochroną a ten był całkiem młody - nie miał nawet poroża. Nie zachowywał się również agresywnie - na co dowodem jest filmik.
Kilka dni temu gazeta.pl napisała o innym łosiu, który według relacji świadków był z pewnością agresywny, ale którego uśpiono i przewieziono do Puszczy Kampinoskiej.
Zadzwoniłam do Lasów Miejskich z prośbą o wyjaśnienia. Miły pan powiedział, że łosia zastrzelono przy Alejach Jerozolimskich, niedaleko Ursusa. Powiedział również, że łoś spokojnie zachowuje się (a raczej: zachowywał, bo w końcu jest martwy) tylko na przesłanym do tvn24 filmie, bo jest już zmęczony i zatrzymał się, aby odpocząć. Wtedy to właśnie, kiedy nie stanowił już zagrożenia (!), został nieumiejętnie zabity. Decyzję o zabiciu zwierzęcia podjął natomiast dyżurny łowczy (tak, ten pan, który na filmie krzyczy radośnie "ło ho ho!") i to wg jego oceny sytuacji postanowił użyć ostrej amunicji.
Pan powiedział mi również, że teren zabezpieczała policja. Czy skutecznie - można się przekonać widząc, jak w tle chodzi sobie jakiś starszy pan, jak ludzie spacerują za łosiem, i jak swobodnie może poruszać się "internauta Krzysztof", autor filmiku. Ponieważ Lasy Miejskie uznały materiał w tvn24 za subiektywny, wystosują w tej sprawie oficjalne oświadczenie.
Cóż, na oświadczenie poczekam, konsultacje z prawniczką w toku. Z jednej strony biorę poprawkę na to, że tvn - podobnie jak i inne media - lubią przesadzać (vide "centrum miasta" versus "pod Ursusem"), ale widzę spore niespójności między tym, co widać na filmie, zdrowym rozsądkiem a tym, czego dowiedziałam się od Lasów Miejskich.
Ciąg dalszy nastąpi.