"Ciuciubabka", Jakub Malukow-Danecki.
Jakub M-D., jak można na tylnej okładce książki przeczytać, to bardzo utalentowany facet: współzałożyciel grupy artystycznej Mama-Ost, redaktor kwartalnika literacko-artystycznego "B-I", poeta od ponad 20 lat, do tego wielokrotnie nagradzany.
Niestety, w książce tego nie widzę. "Ciuciubabka" mnie zmęczyła; książka miała być refleksyjno-filozoficzna, i to widać. To, że miała być. Poza tym, główny bohater, Alex Posen, jest irytującym mizoginem, a ja lubię być w stanie znaleźć jakiś punkt zaczepny między sobą a bohaterami książek. Tu nie tylko Alex, ale i wszyscy inni mnie, nie przymierzając, wkurwiali. Przeczytałam do końca po to, aby móc wydać taki a nie inny osąd z czystym sumieniem.
"Uchodźcy z Korei Północnej. Relacje świadków", Juliette Morillot i Dorian Malovic
Dwójka francuskich reporterów, dobrze znająca język koreański, postanawia "dogłębnie zbadać sprawę i oddać głos tym, którzy jako jedyni mają prawo mówić o Pustelniczym Królestwie - Koreańczykom z Północy". Wynik ich śledztwa daleki jest od przekoloryzowanych przekazów medialnych, historii opowiedzianych przez przyzwyczajonych do mediów, "flagowych" uchodźców z Północy. Marillot i Malovic nie pytają rozmówców bezpośrednio o okrucieństwa, których doznali, lecz o ich młodość, marzenia, o rodzinę. Mimo to, tragedia klęski głodu lat dziewięćdziesiątych oraz obozów pracy obecna jest w prawie każdej historii.
Natomiast Korea Południowa nie pokazana jest jako raj dla uchodźców, nie jest przesadnie gloryfikowana. Organizacjom humanitarnym i władzom tego państwa nie udało się otworzyć ich obywateli na przybyszów z Północy. Uchodźcy zawsze będą dla nich tylko i wyłącznie uchodźcami, przybyłymi z kraju, który doprowadził ich praktycznie do zezwierzęcenia (na ten termin Północni Koreańczycy reagują złością - to, że żyją w strachu nie oznacza, że nie potrafią myśleć) - nikim więcej.
Właśnie to bardzo spodobało mi się w książce - nic nie jest czarno-białe. Polecam.
"Polowaneczko", Tomasz Matkowski
Jego wcześniejszą książką nie byłam wybitnie zachwycona, dlatego też do tej podeszłam dość krytycznie. Przeczytałam w jeden wieczór i nie żałuję! Polecam każdemu, kto chce wiedzieć, jak naprawdę wyglądają polowania, a rozmiar "Farba znaczy krew" Kruczyńskiego uważa za odstraszający. Ton, jak na tak poważny temat, jest całkiem lekki, do tego często ironiczny, wręcz prześmiewczy.
Matkowski przez 20 lat pracował jako tłumacz na polowaniach. Ponieważ był niezbędny do porozumienia się, nikt nie mógł niczego przed nim ukrywać. Miałam przyjemność bardzo niedawno poznać go osobiście i widać, że człowiek po prostu wie, o czym pisze. Opowiadał m.in. o zacietrzewieniu środowiska myśliwskiego: zmierzył się w trakcie audycji w Tok FM z rzecznikiem prasowym PZŁ, panem Matyskiem, który twierdził, że wszystko, co Matkowski napisał, to bzdury, ale książki oczywiście nie czytał ("ja wiem doskonale co tam jest napisane!"). Nie bierz przykładu z pana Matyska, leć do księgarni po "Polowaneczko"! Albo pożycz ode mnie. ;)
"Wyznania zakupoholiczki", Sophie Kinsella
Po serii poważnej literatury (w tym kilku pozycji z zakresu etologii, których nie będę tu omawiać) potrzebowałam czegoś lekkiego i odprężającego. Książka jest zabawna - w ten sam sposób, w jaki zabawne są te wszystkie romantyczne komedie - i pozytywnie rozczulająca. Oczywiście nie ukrywam, że jest również stereotypowa i czarno-biała. Główna bohaterka wciąż popełnia te same błędy, ale na końcu znajduje królewicza z bajki (jakżeby inaczej). Przeczytałam w mniej niż 24 godziny, z powodu choroby. Gdybym była zdrowa, pewnie "Wyznania..." podziałałyby na mnie zamulająco, ale ponieważ smarkam i kaszlę, to (prawie) bezmyślny odpoczynek, taki, jak przy tej książce, był tym, czego naprawdę potrzebowałam. Filmu raczej nie mam zamiaru oglądać, wystarczy mi "Legalna blondynka". ;)
Swoją drogą wiem doskonale, jak wielką przyjemnością są zakupy. Powstrzymanie się jest czasami okropnie trudne! Ale mam wrażenie, że satysfakcja z samokontroli jest większa i trwalsza, niż z nowego, niepotrzebnego zakupu. W tym pierwszym przypadku nie ma przynajmniej wyrzutów sumienia...