czwartek, 20 lipca 2006

Hot-dog po ukraińsku.

Ta potrawa nie jest taka, jaka jest, ponieważ jestem biedna i nie stać mnie na parówki. Ta potrawa jest taka, jaka jest, bo tak ma być!

Kolejność wykonywania czynności:

Najpierw proponuję pójść do sklepu po zakupy, będziemy potrzebować:
* bagietkę (ew. bułkę wrocławską, bułek do hotdogó nie polecam bo syfiaste są)
* pomidorka
* cebulkę
* pieczarek garść
* marchewki
* przyprawy oraz oczywiście keczup i musztardę
* jeżeli nie macie w domu garnka to proponuje go kupić. Poważnie mówię. Najlepiej od razu dwa.

Gdy wrócimy, możemy zrobić sobie herbatkę/nalać soczku i się zrelaksować, tak dla zaostrzenia apetytu. Potem bierzemy się ostro do roboty: marcheweczki trzeba wyszorować, obrać i wrzucić do posolonej wody (ok. jedna łyża sotłowa, płaska) i wstawić na około pół godziny na całkiem pokaźny palnik - marchew wolno się gotuje a my jesteśmy już głodni!

W tym czasie zamiast leniuchowania proponuję umyć i poszatkować resztę warzyw i pieczarki oraz pokroić bagietkę. Jeżeli surowe pieczarki wydają wam się dziwne, to bardzo mi przykro, ja surowe pieczarki uwielbiam. Smażone zresztą też.

Marchew należy ugotować wedle uznania: ja lubie bardziej miękką, ktoś może preferować tylko lekko obgotowaną. Ważne, żeby była ciepła i bardziej miękka niż twarda.

Rozkrojoną bagietkę smarujemy musztardą, na to kładziemy pokrojone dodatki, posypujemy solą i innymi przyprawami wedle uznania, na wierzch wkładamy marchewkę i polewamy keczupem.

Palce lizać!

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

chcemy nowych wpisów !!!!!!

Anonimowy pisze...

Beda... jak swiat znormalnieje. No... moj swiat... chociaz troche...