piątek, 16 kwietnia 2010

Metan zły, ozon dobry. Metan zły, ozon dobry. Metan zły, ozon dobry... ups!

Ok, to co napiszę może przez niektórych nie być dobrze odebrane. Ale cóż, bycie attention whore jednak tego ode mnie wymaga - wzbudzania kontrowersji, znaczy się.

Tak więc jest takie pismo dla kobiet. Z zacięciem ekologicznym. Pismo ma aspiracje i nieduże możliwości finansowe, co widać gołym okiem. Czy niski nakład i "zaangażowanie" mogą jednak usprawiedliwiać błędy merytoryczne, a dosadniej rzecz ujmując - głupoty, jakie pojawiły się w najnowszym numerze?

Czytam sobie recenzję filmu "Banany", który już niedługo będzie można obejrzeć na Planete Doc Review. Czytam i czytam i kilka razy pojawia się w tekście groźny związek o nazwie DTC. Pierwszy raz o nim słyszę, ale autorka pisze, że związek ten wykorzystywano jako pestycyd jeszcze w latach 90tych i że jego szkodliwe działanie jest powszechnie znane.

Wchodzę sobie na angielską Wikipedię i wpisuję w wyszukiwarkę "DTC". Otrzymuję listę haseł. Szukam jakiegoś groźnego związku chemicznego. Jedyny związek chemiczny, jaki znajduję, to "d-tubocurare, an anaesthetic agent". Czyli środek, który wykorzystuje się obecnie do znieczulania, prowadził wcześniej burzliwe życie jako pestycyd, namieszał, zreflektował się i postanowił zacząć nowe życie i pomagać ludziom?

He he.

Jak się okazało, chodziło o DBCP, o czym przeczytać można chociażby na stronie Wikipedii poświęconej filmowi. Przyznam się, że z różnych śmiercionośnych środków najlepiej znam DDT, a o DBCP wcześniej nie słyszałam. Domyślam się, że większość osób również. Co nie oznacza, że nie trzeba się przykładać do tego, co się pisze, bo nikt i tak nie zauważy. Ja zauważyłam. Ktoś inny z pewnością również. Kilka minut na Wikipedii i już wiem, że do sądu przez jego użycie pozwano m.in. Dow Chemicals, Shell Oil Company i potentata bananowego Dole Company. A DTC?

Cóż...

Ok, powiedzmy, że może ktoś zrobił literówkę, ktoś inny nie zauważył. Skróty środków chemicznych to przecież niełatwa do zapamiętania sprawa. Ale kilka stron wcześniej w artykule o ekologicznej gwieździe przeczytałam coś, co (prawie) zrewolucjonizowało moje podejście do globalnego ocieplenia!

Szło tak:

W jednym z wywiadów przyznała, że sadzi drzewko po każdym odbytym locie samolotem. Robi to by zachować równowagę w przyrodzie, ponieważ samoloty emitują dwutlenek węgla i tlenek azotu, które przyczyniają się do powstawania ozonu i destrukcji metanu odpowiedzialnego za globalne ocieplenie...


Czy cofnęliście się po to, żeby przeczytać to zdanie jeszcze raz? Ja tak - i to nie jeden, ale trzy razy! O ile wpadkę z DTC da się wybaczyć, o tyle pomylenie ozonu z metanem już nie. Samoloty przyczyniające się do produkcji ozonu i destrukcji metanu to spełnienie snu ekologów-podróżników. Zabawne, lecz jeśli się nie wie, o czym się pisze, to się po prostu nie pisze. Nie?

Bardzo się cieszyłam, że to pismo powstało. I widzę w nim ogromny potencjał. Tym niemniej tego typu wpadki wcale mu nie pomagają - przy małych środkach finansowych na promocję pisma niezbędne jest utrzymanie wysokiego poziomu merytorycznego! Jeśli tytuł nie ma pieniędzy na bilbordy i reklamy w telewizji, tytuł musi reklamować się sam - swoim poziomem! A do napisania poprawnego merytorycznie i ciekawego tekstu naprawdę nie potrzeba dużo pieniędzy.

Brak komentarzy: