sobota, 30 czerwca 2007

Też myślałam, że jest okropne, dopóki nie spróbowałam.

Tak, wrzucam przepis na zupę-krem z sałaty. Brzmi dziwnie? Wiem! Bardzo sceptycznie do przepisu podchodziłam, ale że dziś na szembeku Paweł znalazł trzy skrzynki sałaty, coś trzeba było z taka ilością zieleniny zrobić. Tak powstała naprawdę smaczna zupa. I tak nie uwierzycie w moje zapewnienia, więc przejdę od razu do sedna ;)


Składniki:

3 cebule
2 pokaźne sałaty
sól, pieprz, łyżka cukru
mleko sojowe (opcjonalnie, ja zaszalałam z waniliowym)
mąka
olej
litr wody

Wykonanie:

W rondlu poddusiłam pokrojoną cebulę, w międzyczasie szatkowałam byle jak dokładnie umytą wcześniej sałatę oraz wstawiłam wodę. Gdy cebula była gotowa, wrzuciłam na wierzch zieleninę, docisnęłam, dodałam łyżkę soli, sporo pieprzu i cukier. Po dwóch-trzech minutach zalałam wszystko gotująca się wodą, przykryłam, i zostawiłam na pół godziny.

Zdjęłam z gazu i przecedziłam wywar przez sitko do garnka, zaraz był mi znów potrzebny. To, co zostało, zmiksowałam na gładką masę, i wstawiłam z powrotem na mały gaz.

Zrumieniłam na patelni nieco mąki. Do zmiksowanej papki dolałam powoli wywar, cały czas mieszając, po chwili dodałam też mąkę i nieco mleka sojowego (jak się okazało, waniliowe mleko sojowe naprawdę tam pasuje. Uau, a jednak miewam dobre pomysły). Wszystko chwilę jeszcze postało sobie na małym gazie, i proszę bardzo, kto by się spodziewał, że to zjadliwe będzie?

Szczerze polecam.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Zupa z sałaty jest ohydna! Wegaństwo jest ohydne!