poniedziałek, 26 lutego 2007

Weekend w Toronto City.

Pojechaliśmy z Berkmanem do Toronto na weekend wydarzeń kulturalnych. Najpierw benefit na Tarę, później Ostatnie Urodziny Radia Maryja i przegląd filmów antyfaszystowskich w Pilonie.

Szkoda, że Dr Blacklove nie dojechali - komplikacje po drodze, zepsuty samochód, zła karma i w ogóle. Szkoda, że Plebania zarządała 550zł za występ, przyjechała dwoma samochodami - w drugim ze swoimi groupies, za co też zwrot chcieli. Szkoda, że go dostali, bo reszta grała za free - w końcu to benefit. Szkoda, że Aporia gra takie krótkie sety. Szkoda, że nie wzięłam na koncert aparatu.

To był mój pierwszy wypad na gig do innego miasta - jeżeli nie liczyć dwóch festiwali w Piasecznie i Nie Zabijaj, ale Piaseczno jest tuż pod Wawą, a na Nie Zabijaj jechałam z misją, poza tym obydwa są festiwalami więc liczą się inaczej. Miłym zaskoczeniem dla mnie było to, że każdy zespół dziękował organizatorom za zaproszenie, oraz że - w porównaniu z warszawką - było o wiele więcej mówienia między muzyką. Scarlett też mogła bez ograniczeń snuć opowieści o Tarze, każda inna i każda wyjątkowa, i ludzie jej słuchali. Poza kilkuosobową grupką "Panki grać, kurwa mać", ale to lokalny folklor.

Ostatnie Urodziny wyszły fenomenalnie, fin-de-sciecle'owo i bardzo dynamicznie. Zazdroszczę Toruniowi pomysłów, aczkolwiek nie zazdroszczę im Radia Maryja.

Przed Urodzinami marzliśmy z R. nad Wisłą, zdziwieni (przynajmniej ja), że nie śmierdzi tak jak w Wawie. Nie wiem, czy zapach ucieka jakoś po drodze? Bo w Wawie bywają dni, kiedy niemiłosiernie śmierdzi. Amazonka Europy Środkowej.

Może po prostu zbyt zimno było i wiatr za mocny. Będę pod koniec marca raz jeszcze to się przekonam, jeżeli pogoda nie spłata figla.

Tak w ogóle, Toruń miłym miastem jest. Wszędzie można na piechotę albo rowerem, w sklepie mają wegańską czekoladę z koniakiem za 1,39 i pasty do zębów Ziaji. Mają również najpiękniejsze mieszkania na poddaszach starych kamienic, jakie widziałam (a poddaszy widziałam już w swym życiu kilka, oj widziałam). Kiedyś zamieszkam w podobnym.

Na przeglądzie filmów nie byłam, bo intensywność mnie nieprzywykłą strasznie wymęczyła, ale następnym razem sobie odbiję.


R. powiedział na koncercie, zirytowany moją nieśmiałością wobec pewnej piosenki, że gdy zrobi się ciepło, pojedziemy do jakiegoś miasta, gdzie nikt nas nie zna, pójdziemy gdzieś, gdzie wszyscy kręcą dupą, schlejemy się i przez całą noc będziemy kręcić dupą z nimi, chociażby dlatego, że nie mamy gdzie spać i że noc wtedy szybciej minie.

Dyskoteka gra
On wypatrzył dawno ją
Stała za filarem
Miała spodnie, bluzę modną
I modny zegarek
Podszedł bliżej, przyjrzał się
Tak, to będzie ona
Wymarzona cud-kobieta
Może nawet żona

Chłopak zdobył się na gest
Skoczył po dwa drinki
Jak to cudo rusza się!
Jaki kolor szminki!
Teraz albo nigdy - myśli
Chłopak już nie może
You know babe
Trzymaj drinka
Czekam na danceflorze
A na płycie w reflektorach
Big rozczarowanie
Bo bez listka był zegarek
Bez pasków ubranie

Dyskoteka gra

Kto z paskami spodnie nosi
Ha, ha, haczyk na bluzie
Robi często smutne oczy
I smutną ma buzię
O czym myśli tajemnicza
Smutno-oka młodzież?
Czy z haczykiem ma obuwie
I z paskami odzież

Dyskoteka gra

Brak komentarzy: