-A jak być dobrym człowiekiem?
-A co to znaczy „dobry człowiek”?
-No taki, który nie krzywdzi innych, nie niszczy samego siebie, nie ma złych emocji.
-Tacy nie istnieją. A przynajmniej nie wśród żywych.
-Dlaczego?
-Bo nie da się być nieskazitelnym elementem systemu zła.
-Co to znaczy?-To znaczy, że jeśli żyjesz w systemie który opiera się na współzawodnictwie, na wyzysku, na kłamstwach i oszustwach, to nie jesteś w stanie nie stać się współwinnym tego wszystkiego.-Ale przecież właśnie w ten sposób funkcjonuje cały nasz świat. Czy to znaczy, że nie ma dobrych ludzi w ogóle?-Tak.
Maja to jedna z najmądrzejszych kobiet, z jakimi miałam okazje skrzyżować ścieżki życia. Dzisiaj przez przypadek dowiedziałam się, że ma bloga. Polecam gorąco, świetne zdjęcia i mnóstwo mądrych, inspirujących słów.
7 komentarzy:
Witam,
jak dobrego człowieka można definiować jako kogoś kto nie ma złych emocji?! Autorka tych słów trochę się w życiu zagubiła.
Ja bym zdefiniował dobrego człowieka po 1. z dwóch przykazań miłości (dla niewierzących tylko drugie - ah ateiści - to jest takie trendi dziś .. szczególnie w takiej ilości, Doh.) - czyli miłujemy innych tak jak siebie.
Poza tym druga sprawa - po co żyjesz?
Fundamentalne pytanie hm? No po co?
To ja poczekam na odpowiedz autorki bloga i tej pani od pseudofilozofii...
Dokładnie myślę jak autorka fotobloga. Nie można być dobrym będąc trybikiem machiny zła.
Alleluja i do przodu ku chwale Szatana.
... ale można, zdając sobie sprawę z własnych słabości, próbować zmieniać rzeczywistość. a nie stać z założonymi rękami i patrzeć, jak wszystko pęka.
działać, działać ;)
Szmatan!!!
@Anonimowy - dobre pytanie, bardzo chcialabym wiedziec ;)
Zgadzam sie z tymi slowami, ktore zacytowalam. Co wiecej moge napisac? Kazdy ma wlasna definicje dobra i zla, kazdy inaczej do tego podchodzi, nawet, jezeli wyznaje ta sama religie co inni, lub gdy tak jak inni nie wyznaje zadnej.
Jednakze kieruje sie w zyciu pewna zasada - staram sie kierowac - nie ma prawdy obiektywnej, kazdy widzi co innego. To tak jak w fizyce kwantowej - aby zobaczyc elektron, musisz wyslac foton, a foton zderzajac sie z elektronem zmienia jego stan, nie widzisz wiec elektronu takiego, jakim byl, zanim na niego spojrzalas.
Troche pokretne, ale taki mam stan umyslu od Bakunin-jeden-wie-kiedy.
Tym niemniej, poniewaz nie ma prawdy obiektywnej, prawdy subiektywne sa sobie rownowazne - nie ma lepszych czy gorszych punktow widzenia. Staram sie to zrozumiec i szanowac zdanie innych, chociazby nie wiem, jak z pozorow glupie czy plytkie by mi sie wydawalo.
Szczera prawda, ale nie do konca :)
Prześlij komentarz